Kornal prowadzi tutaj blog rowerowy

To jest dobry blog!

Wpisy archiwalne w kategorii

XL (150-200)

Dystans całkowity:640.74 km (w terenie 100.00 km; 15.61%)
Czas w ruchu:29:15
Średnia prędkość:21.91 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:3352 m
Suma kalorii:24500 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:160.19 km i 7h 18m
Więcej statystyk

Wrocław-Prababka-Milicz-Wrocław

  • DST 156.71km
  • Teren 25.00km
  • Czas 06:50
  • VAVG 22.93km/h
  • VMAX 60.50km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Kalorie 5100kcal
  • Podjazdy 666m
  • Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 czerwca 2015 | dodano: 10.06.2015

31-32 stopnie w cieniu. 666m podjazdów, prawie 160km, pstrąg zapiekany z warzywami. Piękna trasa, tylko trochę za ciepło ;)




Kategoria W towarzystwie, XL (150-200)

Góry, ruiny, klasztory.

  • DST 160.77km
  • Teren 8.00km
  • Czas 07:10
  • VAVG 22.43km/h
  • VMAX 53.50km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 6200kcal
  • Podjazdy 713m
  • Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 sierpnia 2013 | dodano: 17.08.2013

Trasa Wrocław-Brzeg Dolny-Lubiąż-Środa Śląska-Sobótka-Wrocław. Spontaniczna ustawka z chłopakami i wyjazd po 10 rano. Tomek z Krzysztofem zaliczyli życiówkę, ja natomiast mogłem tego dnia spokojnie przebić swoją z przed kilkunastu dni, bo podjeżdżając pod blok przed 22.00 czułem się na siłach na kolejne kilkanaście-kilkadziesiąt kilometrów...ALE nieco inaczej sobie wyobrażam pierwszą "dwusetkę", więc nie dokręcałem na siłę :)

W porównaniu z ostatnimi 165km w 35 stopniowym upale i jeździe stricte w górskim terenie, to ten wyjazd mogę zaliczyć do wyjątkowo lekkich i przyjemnych. Pogoda idealna - ok.22 stopni, słońce częściowo za chmurami, lekki wiatr. Nawet chwili kryzysu nie miałem na trasie, więc kondycyjnie powinienem wytrzymać 200km i liczę, że zrobię to jeszcze przed kalendarzową jesienią.

Wycieczka bardzo udana. Opactwo cysterskie w Lubiążu zaliczone jak co roku, Malczyce i opuszczona fabryka papieru również rok w rok, podobnie jak i ostatni cel podróży, czyli Sobótka. Dużo by opowiadać, więc wrzucam zamiast tego kilka zdjęć...
















Kategoria XL (150-200), W towarzystwie

Świeradów Zdrój-Wrocław / 1200m przewyższeń / 165km

  • DST 165.40km
  • Teren 10.00km
  • Czas 07:30
  • VAVG 22.05km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Kalorie 8200kcal
  • Podjazdy 1223m
  • Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 lipca 2013 | dodano: 29.07.2013

Mimo wielu przeszkód udało się - kolejna życiówka w tym roku.

Wstałem ok. 6 rano, wyjechałem na spokojnie przed 8 rano. O tej porze jeszcze całkiem chłodno, więc pierwsze 15 minut do Mirska przejechałem w bluzie rowerowej. Prognozy zapowiadały ok. 34 stopni w cieniu i się nie pomyliły. W słońcu przy asfalcie sądzę, że temperatura tego dnia dochodziła nawet do 50 stopni, ale przy rozsądnej jeździe i planowaniu postojów, można było tego dnia "jakoś" jechać :)

Z Mirska obrałem kierunek na Gryfów Śląski, a następnie podążałem w kierunku Lwówka Śląskiego. Po drodze z lasu wyłonił mi się chłopak z sakwami, jak się okazało Vitali pochodził z Rosji, mieszka na stale w Niemczech i był właśnie w trakcie robienia trasy Berlin-Kraków. Razem dojechaliśmy do Złotoryi, a następnie do Jawora, gdzie nasze drogi się rozeszły - szkoda, bo bardzo miło się jechało w towarzystwie :)

(VITALI I KNOW YOU READING THIS. I HOPE YOUR TRIP WAS FINE AND YOU FINALLY GET TO CRACOW WITHOUT ANY PROBLEMS. BY THE WAY THEY WERE MORE HILLS TO CLIMB ON MY WAY TO WROCŁAW :D)

Z Jawora poprułem w stronę autostrady A4, którą przeciąłem sam nie wiem gdzie i zaraz za Nią pojechałem kawałek wzdłuż niej, a następnie odbiłem na krajową 95 (jakieś 20km) przez wioski. Gdy wjechałem na "95" popołudniu i zostało mi jeszcze jakieś 8km do Środy Śląskiej (czyli ok. 38km do Wrocławia) dopadł mnie kryzys...słońce dało mi się we znaki + odparzenia na tyłku (pierwszy raz w życiu!). Poległem w przydrożnym rowie w cieniu drzew i nie ruszyłem się stamtąd przez jakieś 25 minut. Myślałem już żeby dzwonić po ojca, aby przyjechał po mnie do Środy Śląskiej...chęć pokonania własnych słabości jednak zwyciężyła i ruszyłem dalej.

Umęczony byłem strasznie tą pogodą, dniem poprzednim w którym zrobiłem prawie 90km w górach i dniem dzisiejszym, który przyniósł kolejne podjazdy (w ostatecznym rozrachunku było ich jeszcze więcej niż dzień wcześniej). Pierwszy raz byłem w górach rowerem (Ślęża niby góra, ale jakaś...samotna), więc naprawdę wiele czynników złożyło się na moje zmęczenie. Tym bardziej się cieszę, że dałem radę się podnieść i jechać dalej...

Za Środą Śląską rozkręciłem się na nowo, w Źródłach ostatni krótki postój i zakup trzeciej (albo czwartej) butelki wody tego dnia. Później zaczął się majaczyć po prawej kościół w Lutyni, a następnie Skytower i most Rędziński. Takie rzeczy potrafią człowieka zmobilizować do jeszcze większego wysiłku i wykrzesać ostatnie siły z organizmu.

W domu wylądowałem po 18, padłem na łóżko, wykąpałem się, znowu padłem na łóżko, zjadłem syty posiłek, a później obżerałem się do wieczora czeskimi słodyczami. Chciałem jeszcze pojechać na Pergolę i wykręcić dodatkowe 35km żeby dobić do tej wymarzonej DWUSETKI, jednak po raz kolejny rozsądek wziął górę. Byłem na serio skrajnie wykończony tym słońcem, więc spokojnie postanowiłem odpoczywać. 200km w ciągu jednej wycieczki nie ucieknie...i na pewno nie zrobię kolejnej próby przy takiej temperaturze i w terenie z tyloma podjazdami - nie na rowerze MTB z oponami 2,25 :D Może jakbym miał cross'a, szosę albo chociaż jakieś węższe semi-slicki...a tak spróbuję raczej na nizinach pokonać tę magiczną barierę - chociaż kto wie ;-)

Pobudka o 6.30 i widok w stronę Smerku i Stogu Izerskiego.


Pierwszy w życiu pączek z nadzieniem jabłkowo-cynamonowym, gdzieś pod Lwówkiem Śląskim, MEEEEGA!


Vitali na rozjeździe dróg w Jaworze.


Jeszcze tak daleko, a mimo wszystko tak blisko - autostrada A4. Słońce paliło niemiłosiernie.


Kategoria Samotnie, XL (150-200)

Dzień 1: Zgorzelec/Goerlitz - Szczecin

  • DST 157.86km
  • Teren 57.00km
  • Czas 07:45
  • VAVG 20.37km/h
  • VMAX 54.70km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 5000kcal
  • Podjazdy 750m
  • Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 maja 2013 | dodano: 04.05.2013

Pomysł zrodził się bardzo spontanicznie. Początkowo miała być to trasa Gdańsk-Hel-Kołobrzeg, później jednak plan się zmienił dzień przed wyjazdem. Postanowiliśmy z dwójką kumpli ruszyć trasą Oder-Neisse Radweg - perłą wśród Niemieckich ścieżek rowerowych.

Pierwszego dnia postanowiliśmy docisnąć najmocniej i przejechaliśmy trasę ze Zgorzelca do Gubina. Zdecydowanie najlepszy odcinek Naszej majówki. Spora część trasy prowadziła przez lasy, urokliwe wsie i usiana była zakrętami, zjazdami i podjazdami.

Widać olbrzymią różnicę w zagospodarowaniu terenu nadrzecznego, w stosunku do Polski. Nawet małe wsie potrafią wykorzystać ten walor. Miasta, miasteczka i wsie są też rzecz jasna dużo czystsze i bogatsze aniżeli ich odpowiedniki po polskiej stronie. Mimo, że to wschód Niemiec, to naprawdę widać tam masę pieniędzy zainwestowaną w ten obszar.

Dzień ten był dla każdego z nas rekordem dziennym w ilości przejechanych kilometrów. Jechaliśmy w miarę równym tempem i staraliśmy się co jakiś czas zatrzymać chociaż na chwilę, zjeść batonika, zrobić kilka zdjęć i ruszyć dalej, bo czas naglił. W Zgorzelcu wylądowaliśmy o 8.45, namiot za Gubinem (po polskiej stronie) rozbiliśmy przed 21. +/- 11 godzin jazdy, w tym niecałe 8h spędzone na siodełku.

Jechaliśmy bez map, GPSów, więc zatrzymywaliśmy się przy każdej mapie. Trasa jednak była dobrze oznaczona i tylko raz zdarzyło Nam się pojechać w złym kierunku (trzeba uważnie szukać znaków po lewej i prawej stronie, bo nie zawsze są dobrze umiejscowione i można je przeoczyć).

Biorąc pod uwagę to, że zrobiliśmy ten wyjazd siedząc praktycznie pierwszy raz na rowerze w tym sezonie, to i tak nieźle Nam poszło, aczkolwiek jedząc w Mac'u w Gubinie tuż przed rozbiciem namiotu, czuliśmy już olbrzymie zmęczenie.

Namiot rozbiliśmy nad Nysą Łużycką na małej skarpie, dwa metry od legowiska bobrów, które potem w nocy dawały o sobie znać ;) Szybkie mycie, piwko i do spania około 22...pobudka drugiego dnia o 10.00 dopiero!











Kategoria W towarzystwie, XL (150-200), ZAGRANICO