W towarzystwie
Dystans całkowity: | 3932.11 km (w terenie 1133.17 km; 28.82%) |
Czas w ruchu: | 183:08 |
Średnia prędkość: | 21.47 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.00 km/h |
Suma podjazdów: | 21171 m |
Suma kalorii: | 92778 kcal |
Liczba aktywności: | 86 |
Średnio na aktywność: | 45.72 km i 2h 07m |
Więcej statystyk |
Lubiąż (Klasztor Cystersów)
-
DST
120.20km
-
Teren
15.50km
-
Czas
05:20
-
VAVG
22.54km/h
-
VMAX
48.10km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Kalorie 2869kcal
-
Podjazdy
322m
-
Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj z Hojrakiem zdecydowaliśmy się na większy dystans, po "płaskim" terenie. Wyruszyliśmy o 9.40 z Kozanowa przy całkiem ładnej pogodzie (relatywnie ciepło 8-9st. i gdzieś za chmurami próbowało przebić się słońce). Klasycznie obraliśmy kierunek na Brzeg Dolny, przez Wilkszyn-Pisarzowice-Prężyce-Lenartowice i przekroczyliśmy Most Wolności po 1:07h jazdy. Tutaj krótki postój na kubek herbaty z termosu i małą przekąskę. Wyszło słońce i zrobiło się naprawdę przyjemnie i ciepło.
Do Lubiąża dojechaliśmy o 11.40 ze średnią prędkością ok. 26,5km/h (wg. licznika i Endomondo). W Karczmie Cysterskiej zjedliśmy po 1,5 porcji zaaaajebistych pierogów ruskich i wypiliśmy grzane piwko. Tutaj zrobiliśmy sobie długi postój, żeby wszystko się strawiło jak trzeba, cyknęliśmy kilka zdjęć i wybraliśmy się na małe zakupy do marketu Dino (w dalszym ciągu twierdzę, że to najtańszy sklep na Dolnym Śląsku!).
Pogoda niestety już się zaczęła psuć i krajobraz stał się szarobury. Zerwał się wiatr i wyraźnie się ochłodziło. Wracaliśmy klasycznie przez Malczyce ( kilkuminutowa przerwa na herbatę, pod starą fabryką celulozy/papieru), jednak zachciało Nam się powrotu przez wioski, zamiast standardowo przez Rynek w Środzie Śląskiej i dalej do Miękini, zahaczając na chwilę o "krajówkę". Obraliśmy kierunek na Szczepanów....i za Szczepanowem wybraliśmy zły zakręt. Nadłożyliśmy ok.20km i niemal z powrotem znaleźliśmy się w Malczycach :D Najgorsze jest to, że jechało Nam się ekstremalnie lekko i jak zawróciliśmy, to już wiedzieliśmy czemu. Okropny wiatr, prosto w twarz.
Wiatr + lekkie poirytowanie poskutkowało spadkiem tempa, ale mimo wszystko nie popsuło to nikomu humoru :) Wróciliśmy praktycznie do Szczepanowa i stamtąd dojechaliśmy ponownie w okolice Mostu Wolności przed Brzegiem Dolnym i dalej ruszyliśmy przez Białków do Brzeziny (tutaj ostatni krótki postój na przekąskę i herbatę). W Brzezinie robiło się już ciemno, a jak dojeżdżaliśmy do Pisarzowic/Wilkszyna, zapadła noc. 500 lumenów robi jednak robotę i tylko przez ciągłe "mruganie" kierowców z naprzeciwka, musiałem zmniejszyć moc do 380 lumenów. Po zmroku było już nieprzyjemnie zimno w stopy i głowę, ale bez dramatu. Pewnie gdyby nie ten wiatr, to jechałoby się znacznie lżej.
Koniec końców byliśmy w domu o 17.00. Zadowoleni i z nauczką od "płaskich" terenów, które dosłownie wyprowadziły Nas w pole. Nie muszę chyba dodawać, że wyjeżdżając z Lubiąża śmialiśmy się, że ta jazda w porównaniu do ostatnich eskapad w góry, to pryszcz. No i dostaliśmy, na co zasłużyliśmy :D Nie wolno lekceważyć żadnej trasy...bo zawsze może zepsuć się pogoda, strzelić opona albo...można zgubić właściwą trasę. Tak na przyszłość :)
Kategoria L (100-150km), W towarzystwie
#123km Jazda "niepodległościowa"
-
DST
35.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
01:45
-
VAVG
20.00km/h
-
VMAX
44.50km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Kalorie 600kcal
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Akcja #123km na promować jazdę na rowerze w dniu 11 listopada, która jest wyrazem pamięci o Naszych rodakach walczących o wyzwolenie.
Tym razem po poprzednim dniu w Górach Stołowych, również pojechaliśmy w teren. Dołączył do Nas Tomek.
Trasa stara, ale dawno nieodwiedzana. Las Rędziński i okolice AOW/Schroniska. Szkoda, że dotychczas miasto nie zainwestowało tam pieniędzy w budowę singletrack'a. Z pewnością dałoby się wyznaczyć tam całkiem fajny i nie taki krótki odcinek, który byłby na bank największą atrakcją dla fanów MTB we Wrocławiu.
Kategoria S (0-50km), W towarzystwie
Park Narodowy Gór Stołowych / 1097m przewyższeń
-
DST
57.40km
-
Teren
7.50km
-
Czas
02:45
-
VAVG
20.87km/h
-
VMAX
54.50km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Kalorie 1478kcal
-
Podjazdy
1097m
-
Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z soboty na niedzielę 3h snu, w niedzielę 10h pieszo po Krakowie i 5h snu...poniedziałek pobudka o 7.30 i szykowanie do wyjazdu.
Mimo wszystko motywacja była na 100%! Jaram się każdym wyjazdem w góry, a to był już trzeci konkretny wypad w góry w tym roku. Tym razem z Hojrakiem dojechaliśmy autem do Polanicy Zdrój i tam ok. 11 zaczęliśmy jazdę w kierunku Wambierzyc.
W Wambierzycach zatrzymaliśmy się przy sanktuarium i zrobiliśmy krótką przerwę na batonika. Nie wiedziałem, że tak wielki obiekt sakralny będzie mi dane zobaczyć w tym rejonie.
Później obraliśmy kierunek na Radków, gdyż Naszym dzisiejszym celem był podjazd z Radkowa do wsi Karłów, drogą "stu zakrętów".
Bardzo długi i jednocześnie przyjemny podjazd. W pełni zgadzam się z opinią zamieszczoną na portalu altimetr.pl. Ponad 8km o średnim nachyleniu 4,7% i łącznym przewyższeniu 373m, potrafi konkretnie zagrzać organizm. Rzekomo 50 pozycja w rankingu "trudności podjazdów" w Polsce, ale mnie chyba bardziej męczą podjazdy krótsze, a bardziej strome o średnim nachyleniu powyżej 8%. Ten podjazd robiłem z bananem na twarzy i dał mi dużo satysfakcji i przyjemności :) Dodatkowo bajkowe wręcz widoki, sprzyjały przy kolejnych obrotach korby.
Link do podjazdu w serwisie Altimetr.pl
Z Karłowa bardzo szybki i pełen zakrętów zjazd w w stronę Dusznik-Zdrój. Jednakże nawierzchnia miejscami bardzo słabej jakości, więc trzeba było uważać. W Dusznikach zjedliśmy dobry obiad w barze "Paradise" i ogrzaliśmy się przy gorącej herbacie.
Później skierowaliśmy się boczną drogą w kierunku Polanicy Zdrój, by stamtąd ok. 16 wyruszyć z powrotem do Wrocławia. Bardzo fajny i intensywny wyjazd. Kilometrów niewiele, ale cudowna aura, widoki na petardzie i spora ilość podjazdów spowodowały, że nie czuliśmy "głodu" wracając do Wrocławia ;)
Kategoria M (50-100km), W towarzystwie
Wrocław-Brzeg Dolny-Wrocław
-
DST
63.80km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:40
-
VAVG
23.93km/h
-
VMAX
45.50km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Kalorie 850kcal
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd o 10. Zimno - spodziewaliśmy się większej temperatury o tej porze, przy prognozie do 17 stopni dziś. Mgły praktycznie przez cały wyjazd - zaczęły znikać dopiero po 12, jak już byliśmy w drodze powrotnej i tak naprawdę dopiero wtedy można było ściągnąć jedną z trzech warstw ubrań :) Ale nie ma co narzekać, bo temperatura i tak była komfortowa. Bardzo sprzyja aura w tym roku, nic tylko śmigać.
Kategoria M (50-100km), W towarzystwie
Cmentarz Grabiszynski
-
DST
18.00km
-
Teren
2.50km
-
Czas
01:00
-
VAVG
18.00km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Kalorie 300kcal
-
Podjazdy
30m
-
Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poznym popoludniem w odwiedzinach u kolegi.
Kategoria S (0-50km), W towarzystwie
Wrocław-Lenartowice-Wrocław
-
DST
40.10km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:36
-
VAVG
25.06km/h
-
VMAX
45.50km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Kalorie 500kcal
-
Podjazdy
127m
-
Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranny wypad z Hojrakiem do Lenartowic na mecz B klasy. Kilku Naszych kumpli gra w miejscowej drużynie, więc postanowiliśmy się pobyczyć w słońcu przy boisku.
Trasa:
Kategoria S (0-50km), W towarzystwie
Rudawy Janowickie (Sokolik 642m, Wielka Kopa 871m) 1925m przewyższeń
-
DST
95.10km
-
Teren
65.00km
-
Czas
05:55
-
VAVG
16.07km/h
-
VMAX
63.90km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Kalorie 2475kcal
-
Podjazdy
1925m
-
Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Razem z Hojrakiem postanowiliśmy w czwartek, że pojedziemy we dwóch w sobotę w Rudawy Janowickie...bez celu i bez planu. I to była jednocześnie najlepsza i najgorsza rzecz jaką mogliśmy zrobić.
Najgorzej, bo nie spodziewaliśmy się tak dostać po dupie. Najlepiej, bo uda paliły aż miło i widoki rekompensowały w pełni włożony wysiłek.
Najpierw ustawka o 6.15 na Kozanowie i jazda na Dworzec Główny. Zimno, ale do zniesienia...ok. 6 stopni. Odjazd planowo o 6:50 i ok. 9.15 byliśmy na miejscu. Po wyjściu z pociągu przywitało nas piękne słońce...ale temperatura identyczna jak we Wrocławiu, 3h wcześniej.
Od razu postanowiliśmy w ciemno wjechać na Sokolik, bo wiele lat temu obaj byliśmy tam pieszo. Od samej wioski (okolice campingu) czekały podjazdy wśród drzew i skał. Drogę dojazdową wybieraliśmy na bieżąco (gdzie Nam się bardziej podobało). Cały podjazd pod Sokolik zrobiliśmy na rowerze (rzecz jasna z dwa, trzy razy zatrzymał nas jakiś uskok, konar lub kamień) - duma aż rozpierała na szczycie, zwłaszcza mając w pamięci serpentynę przed samym szczytem, gdzie na przełożeniu 1x1-1x3 ledwo utrzymywaliśmy się w siodle, z powodu tak dużego nachylenia :) Wysokość 642m n.p.m. - mniej niż Ślęża, ale radość dużo większa.
Później zjazd (cudowny, wymagający umiejętności technicznych i odrobiny zdrowego rozsądku). Dojechaliśmy z powrotem do Trzcińska i stamtąd już podjazdy asfaltowe do Janowic Wielkich i dalej przez MIedziankę, Przybkowice, aż do Wieściszowic (u podnóża Wielkiej Kopy). Postanowiliśmy zobaczyć Kolorowe Jeziorka, o których tyle słyszeliśmy. Trasa cały czas, rzecz jasna na siodle...nie ma to tamto! :D
Pierwsze jeziorka nie zrobiły na Nas wrażenia...może wiosną/latem mają nieco bardziej zbliżone barwy do deklarowanych. Koniecznie chcieliśmy się dostać do Błękitnego Jeziorka, które podobno jest najładniejsze (jak się później okazało, bez dwóch zdań było warto je zobaczyć). Wybraliśmy szlak "rowerowy", który prowadził dookoła Błękitnego Jeziorka...i nie doprowadził Nas do niego, tylko na szczyt Wielkiej Kopy :D Droga bardzo trudna i w części niemożliwa do podjechania na rowerze (jeśli bredzę, proszę o wyprowadzenie mnie z błędu).
Początek fajny i wymagający - akceptowalne nachylenie...i całe mnóstwo BŁOTA :D Trzeba było siedzieć mocno w siodełku, żeby nie stracić przyczepności. Potem sporo szutru, wąskie ścieżki, szerokie drogi...aż w końcu podjazd bezpośrednio przed szczytem...no cóż! Trzeba było z roweru zejść i tarabanić się z Nim pod niemal pionową ścianę. Szczyt zdobyty 871m n.p.m. - dotychczasowy REKORD wysokości z rowerem! (nie liczę Stogu Izerskiego i Smerku w zeszłym roku, bo pod szczyt wjeżdżaliśmy kolejką gondolową - nie liczy się!).
Później nastąpił zjazd. Dobra petarda, tylko trzeba było uważać na turystów. Z dwa razy pomyliliśmy szlak i trzeba było drałować z powrotem pod górę, ale w końcu udało Nam się trafić do Błękitnego Jeziorka. Szczerze? Aż się nie chciało stamtąd odjeżdżać - coś pięknego. Było ok. godziny 13 więc wykorzystaliśmy miejsce i czas na konserwę rybną ;)
Nie wiedzieliśmy gdzie jechać dalej, a bilet mieliśmy wykupiony od Trzcińska do Wrocławia...więc stwierdziliśmy, że będziemy kierować się wzdłuż trasy pociągu....i średnio Nam to wyszło :D Zamiast w stronę Wałbrzycha, skierowaliśmy się w stronę Gór Kaczawskich. Zorientowaliśmy się w Kaczorowie i tam skręciliśmy na Bolków. PODJAZD do Pastewnik dał Nam ostro po dupie, po zdobyciu dwóch górskich szczytów.
http://www.altimetr.pl/podjazd-pastewnik2.html
Dosłownie Nas zmordował. Miałem ochotę kilkukrotnie zejść z roweru. Pod koniec droga w stanie baaaardzo słabym - mnóstwo dziur. Potem nastąpił mega stromy zjazd do Bolkowa - ponad 4km zrobiliśmy w jakieś 6-7 minut, ale trzeba było bardzo uważać. Nie polecam zjazdu dla szosowców, bo na MTB czułem się niepewnie, zwłaszcza na szutrze tuż przed zakrętem, gdzie chciałem lekko przyhamować przy ok. 60kmh i dostałem lekkiego uślizgu koła. Były też tory kolejowe, które trzeba było potraktować jako hopę i przy tej prędkości po prostu przeskoczyć.
Przed Bolkowem skręciliśmy w stronę Świebodzic i w Świebodzicach wsiedliśmy w pociąg ok. 17.15 do Wrocławia.
Piękna trasa, piękny dzień - czego chcieć więcej. Po raz kolejny uświadomiłem sobie jak piękny jest kraj w którym żyje, a w szczególności Dolny Śląsk. Rozpieszcza różnorodnością krajobrazów i mnogością zabytków.
PS. Odczucia z podjazdów mocno subiektywne. Część może się ze mną nie zgadzać (w zależności od prezentowanej kondycji fizycznej/psychicznej i poziomu upierdliwości) ;) Tak czy inaczej, szanuję każdą opinię i chętnie posłucham wskazówek, gdzie warto się jeszcze wybrać w tych rejonach! :) Poniżej zapis części trasy, przekopiowany z Endomondo na GPSIES.
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=hwxdwwuulhkrnx...
Kategoria M (50-100km), W towarzystwie
DPD + bonus
-
DST
11.76km
-
Teren
3.50km
-
Czas
00:32
-
VAVG
22.05km/h
-
Kalorie 190kcal
-
Podjazdy
25m
-
Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria W towarzystwie, Samotnie, S (0-50km)
Single w Lesie Pilczyckim / Wałami nad Bajkał
-
DST
58.08km
-
Teren
48.08km
-
Czas
02:45
-
VAVG
21.12km/h
-
VMAX
38.50km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Kalorie 1000kcal
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw sam po Lesie Pilczyckim przez niecałą godzinę, a później z Tomaszem wałami nad "Bajkał". Sporo błota na remontowanych odcinkach, więc rowery 'delikatnie' przybrudzone ;) Pogoda do jazdy idealna. Słońce, słaby wiatr i ok. 20st...
Kategoria M (50-100km), Samotnie, W towarzystwie
DPD
-
DST
9.78km
-
Teren
3.00km
-
Czas
00:27
-
VAVG
21.73km/h
-
VMAX
39.10km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Kalorie 185kcal
-
Podjazdy
20m
-
Sprzęt Cube Aim 2011 (SKRADZIONO!)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria S (0-50km), W towarzystwie